Zachopleny palotam Ikar zanadta nabliziŭsia da sonca. Vosk, što zmacoŭvaŭ jahonyja kryły, raspłaviŭsia ŭ haračych promniach. Ikar upaŭ u mora i zahinuŭ. Toje mora nazvali Ikaryjskim, a toj vostraŭ, dzie pachavali Ikara, — Ikaryja. Piša Siarhiej Dubaviec

***
Nikoli nie dumaŭ, što budu pisać uspaminy, tym bolš pra Ihara Hiermienčuka. Zrešty, i ciapier, sprabujučy raskazać pra našy ź im supolnyja spravy, ja taksama nie «pišu ŭspaminy». I zusim nie tamu, što niama čaho pryhadać. Jakraz naadvarot. Heta ŭsio adno, što apisvać maciaryk ci, prynamsi, vostraŭ. Dziesiatki i sotni epizodaŭ, vartych taho, kab ich raspavieści, uspłyvajuć u pamiaci. Na knihu chopić, i nie na adnu. Ale… Sam praces apisańnia byłoha supiarečyć majmu tryvałamu pierakanańniu, što žyćcio zaŭsiody — napieradzie. Toje, što zzadu, zaraz ža pahružajecca ŭ zmrok, niby ŭ pakoi, ź jakoha syšli i vyklučyli śviatło. Tolki toje, što napieradzie, vartaje našaha kłopatu, zatračanaha času, vysiłkaŭ. Toje, što zzadu, musić afarmlacca ŭ vobrazy, siužety i mify, znoŭ ža dla taho, kab spatrebicca nam zaŭtra ŭ jakaści prykładaŭ najbolš śvietłych i vynikovych učynkaŭ i najbolš charakternych pamyłak, jakija nie varta paŭtarać znoŭ. Niama nijakaha sensu ŭ słužeńni minułym dniam. Sens tolki ŭ tym, što napieradzie. Ihar Hiermiančuk całkam padzialaŭ takoje śvietaadčuvańnie.
Mahčyma, u inšym časie, u inšym pierałamleńni śviatła i napišucca miemuary, ale nie ŭ nas i nie ciapier. Bo toje, pra što byli našy mroi i dziela čaho byli našy vysiłki, zastałosia niedaroblenym, niezavieršanym, niezakrytym jak tema. Heta jašče nie taja kniha, jakuju možna było b pastavić na palicu. Tamu siońnia ja pasprabuju nie stolki ŭspaminać, kolki akreślić, kim staŭ i kim zastajecca Ihar Hiermiančuk dla mianie i dla svajoj krainy, jakoj jon słužyŭ biezzapavietna i biezahladna.
Pravobraz hieroja
Pavodle svajoj pryrody Ihar nikoli nie byŭ suziralnikam abo statystam, piersanažam masoŭki, piatym ci navat druhim u niejkaj spravie, a tolki pieršym uva ŭsim, za što braŭsia. Kali b nam spatrebiŭsia hieroj našaha času, jahonaje imia i tut pryhadałasia b pieršym.
Hieroj — asoba nastolki ž redkaja, nakolki znajomaja i paznavalnaja. Ničoha dziŭnaha ŭ hetym niama, bo ŭsie hieroi, jakich viedała čałaviectva, majuć svoj «modul» i apisanyja jašče ŭ antyčnaści. Tamu, vyznačyŭšy Ihara jak hieroja, mnie zastavałasia tolki znajści jahony pravobraz. Heta Ikar. Taki samy biezahladny i addany svajmu palotu, jak biezahladny i addany svajoj spravie byŭ Ihar Hiermiančuk. I skončylisia abiedźvie historyi adnolkava. Ale pra heta paźniej.
My i nie zaŭvažajem, jak časta paŭtarajucca ŭ našym žyćci antyčnyja losy. Tut niama pierabolšańnia. Bo što ŭ antyčnaści, što ciapier čałaviek maje adno žyćcio i adnu śmierć, jon źviedvaje luboŭ i rospač — u ich absalutnych vieličyniach. Tolki nie zadumvajecca pra heta, kab nie spałochać hetymi vieličyniami siabie samoha i svaich blizkich. Ale sutnaść ad hetaha nie źmianiajecca.
Čałaviek, jaki raspavioŭ nam historyju Ikara, — rymski paet Avidzij — jašče adzin piersanaž, bieź jakoha nie abydziecca majo apaviadańnie pra Ihara Hiermienčuka. U Avidzija my pračytali, što baćka Ikara Dziadał byŭ hienijalnym skulptaram dy vynachodnikam. Kab vyrvacca ź niavoli na vostravie Kryt, jon zrabiŭ sabie i synu kryły. Jon źlapiŭ ich ź pierja i vosku. «Laci nie zanadta nizka, kab pierje nie nabryniała vadoju, — nastaŭlaŭ jon Ikara, — i nie zanadta vysoka, kab sonca nie rastapiła vosk».
Jany padnialisia ŭ nieba. Ludzi, što bačyli ich ź ziamli, prymali ich za bahoŭ, bo tolki bahi ŭmiejuć latać. Heta byŭ cudoŭny palot. Mała taho, što jon vioŭ ich da vyzvaleńnia, dyk sam praces byŭ nastolki fantastyčnym, a Ikar nastolki zachapiŭsia im, što ŭrešcie zabyŭsia na baćkava papiaredžańnie — nie nabližacca da sonca. Kali ty zachopleny svajoj spravaj napoŭnicu, ciabie zaŭsiody vabiać novyja vyšyni. Tak toje i adbyłosia. Ikar staŭ achviaraj svajho zachapleńnia. Jon padniaŭsia zanadta vysoka, sonca rastapiła vosk, i junak upaŭ u mora.
Razvažajučy pra Ihara Hiermienčuka, ja ŭvieś čas sutykajusia z hulnioj hukaŭ, z aliteracyjami i supadzieńniami, jakija to padkazvajuć mnie nakirunak dumki, to zaminajuć vykładać dumku strojnym prazaičnym tekstam. I ja razumieju, što siońnia najlepiej było b jahony los apisać vieršam.
Rolu Dziadała ŭ Iharavaj viersii mifa adyhraŭ jahony rodny dzied, abo dziadula, jaki byŭ dla Ihara samym vialikim aŭtarytetam u siamji — tym pieršačałaviekam, na ŭzor jakoha Ihar aryjentavaŭsia zaŭsiody i va ŭsim. Jon naohuł byŭ hadavancam nie asiarodździa, a hetaha samaha svajho kankretnaha dzieda, pra jakoha ŭvieś čas zhadvaŭ jak pra apošniuju instancyju, maralny aŭtarytet i ŭzor pavodzinaŭ.
Miž inšym, hetaksama, jak jon bahomiŭ svajho viaskovaha dzieda, ja bahomiŭ svaju viaskovuju babulu. I heta taksama łučyła nas, byccam peŭnaje adzinstva bazavych źviestak i pačućciaŭ. Ale i pra heta ja skažu paźniej.
Čamuści ŭ historyi Ikara nas zusim nie biantežyć toje, što z pavieličeńniem vyšyni palotu tempieratura pavietra nasamreč robicca nie vyšejšaj, a nižejšaj. Nas heta nie biantežyć, niby heta ŭsiaho tolki prykład aksiumarana, takich my štodnia studentami šmat čuli na zaniatkach, i jany dla nas stanavilisia ledźvie nie hałoŭnymi prykmietami žurnalistyki: haračy śnieh, zvonkaja cišynia, žyvy trup…
Praŭda, ja ŭsio ž zrablu zakładku na hetym epizodzie. I kab lišni raz razburyć statyčnuju skamianiełaść, u jakoj zvyčajna malujucca nam piersanažy antyčnaha śvietu. I kab dać bolšuju prastoru hetamu paraŭnańniu Ihara ź Ikaram.
Niemahčyma pavieryć, što nasielniki hor, vynachodniki takarnych stankoŭ, prahmatyčnyja biehuny‑atlety i budaŭniki Parfienona nie viedali miažy čałaviečych sił i elemientarnych zakonaŭ fiziki dy naiŭna vieryli, što varta tabie ŭźlacieć na sotniu‑druhuju mietraŭ, jak ty nablizišsia da śpiakotnaha dyska sonca. A navat kali jany tak dumali, dyk my ž razumiejem, što sam fakt hibieli lehiendarnaha Ikara nijak nie moh być abumoŭleny soniečnaj śpiakotaj. Viersii pieraachałodžańnia, braku pavietra, straty sił abo niečaha starońniaha ŭmiašańnia ŭ palot hučać bolš praŭdapadobna, choć i nie tak paetyčna.
Kažu heta dla taho, kab śćvierdzić, što i ŭ žyćci Ihara Hiermienčuka zastałosia šmat zahadak, da jakich my jašče budziem viartacca nie adnojčy mienavita tamu, što majem spravu nie z prostym piersanažam ci fihurantam, a z hierojem našaha času.
Naradžeńnie tvorcy
Ź Iharam mianie źvioŭ los. Tak byvaje. Dva nibyta zusim roznyja čałavieki z roznych asiarodździaŭ, jakich, aproč uzrostu, ničoha nie abjadnoŭvaje, pačynajuć adčuvać adzinstva i intuityŭna pryciahvajucca miž saboj. Što cikava adnamu, robicca cikava druhomu. Skažam, ja śpiavaŭ, i Ihar z usich sił imknuŭsia śpiavać, ja cikaviŭsia polskaj movaj, i Ihar braŭsia za palščyznu. Ja słuchaŭ «Deep Purple», i jon nastrojvaŭ svaje «receptary» na ŭsprymańnie takoj muzyki. Niedzie ŭ padśviadomaści ja časam adčuvaŭ, nakolki ŭsio heta «nie tudy» dla majho śvietłahorskaha pryjaciela, asabliva kali bačyć jaho ŭ ramkach peŭnaha sacyjalnaha i kulturnaha stereatypu. Ale Ihar nikoli i nie sprabavaŭ adpaviadać hetamu «svajmu» stereatypu, ź mižvolnymi adznakami jakoha jon pryjechaŭ u stalicu. Jon litaralna rabiŭ sam siabie z čystaha lista. I ŭ jakaści naparnika jamu padviarnuŭsia ja.
Stvareńnie samoha siabie nie vyjaŭlałasia ŭ pierajmalnictvie. Było inakš. Daj mnie heta, skažy, čamu heta tak, a nie inakš, čamu tabie heta padabajecca. Jon nie moh dazvolić sabie być choć na paŭprystupki nižej. Jahony ŭnutrany zarad — ja mahu ŭsio! A chto moža ŭsio? Usio moža hieroj.
Mahu ŭsio — heta nie abaviazkova viedaju i ŭmieju, ale — hatovy. Da prykładu, ja nie mahu śćviardžać, što Ihar umieŭ rabić nory dla snu ŭ stahach, raspalvać ahoń pad źlivaju ŭ lesie albo, skažam, daić karovu. Ale ŭsiamu hetamu ja navučyŭsia ad jaho. Heta była pryrodnaja vola da vyžyvańnia ŭ lubych umovach.
My paznajomilisia na ŭstupnych ispytach na fakultet žurnalistyki. Vyjšła tak, što nam abodvum nie chapiła bałaŭ, kab patrapić na dzionnaje navučańnie, ale chapiła na toje, kab zaličycca na viečarovaje. Mnie pra heta abviaścili, ja vyjšaŭ z kabinieta, a jon u kalidory składaŭ svoj dypłamat i skazaŭ, što jamu vynieśli toj samy vierdykt. Tak voś nas adno z adnym žyćcio i źviało. Z hetaha ŭsio i pačałosia.
U nas ź im nie było taho, što nazyvajecca «šmat ahulnaha». Chutčej, naadvarot. Ale niejkaja nieviadomaja siła byccam vyciahvała z nas niešta ahulnaje i, na pieršy pohlad, niaznačnaje, kab pieratvaryć heta niešta ŭ hałoŭnaje. Tak my abodva zahavaryli pa‑biełarusku ŭ hetym čužym dla biełaruščyny śviecie. Ale mova — tolki adzin prykład. Paśla budzie jašče mnostva znakaŭ losu, jakomu było zaŭhodna źvieści nas razam. I heta tyčyłasia nie tolki nas samich, ale i našych blizkich abo znajomych. Kali na pačatku 1980‑ch majmu baćku rabili sieryju składanych apieracyj, akazałasia, što doktarka, jakaja apiakujecca baćkam, — rodnaja siastra Ihara.
Jašče adzin prykład — z časoŭ Iharavaj słužby ŭ vojsku ŭ Archanhielsku. Varta było mnie dasłać jamu vyrazany z «LiMa» artykuł Piatra Sadoŭskaha pra kulturu movy, jak nieŭzabavie ja atrymaŭ ad Ihara adkaz. U niejkaj archanhielskaj stałoŭcy jon apynuŭsia ŭ adnoj čarzie z hetym samym Sadoŭskim, jakoha vyłučyŭ z hrupy turystaŭ pa jaho biełaruskaj movie. I chto tady moh padumać, što hetyja dva zaniesienyja na kraj śvietu sałdacik i turyst stanuć kaliści deputatami Viarchoŭnaha Savieta i inicyjatarami niezaležnaści svajoj krainy…
A tady, pastupiŭšy na viečarovy žurfak… Udzień my pracavali, a viečarami na zaniatkach dałučalisia da svajoj hrupy, dzie kaho tolki nie było ź siońniašnich zorak dy majstroŭ, pryznanych u svajoj prafiesii. U toj čas — ad vosieni 1977 hoda — z nas litaralna fantanavali ŭsialakija idei i praha paznańnia dy tvorčaści. Prosta na lekcyjach my pisali «paradkovyja» apaviadańni, apovieści i navat ramany. Radok Ihar, radok ja, radok Ihar, radok ja… Vychodziła i śmiešna, i ryzykoŭna, i zaŭsiody niečakana. Siońnia mianie ščyra ŭražvajuć abjomy napisanaha razam za jaki‑niebudź hod‑paŭtara. Byccam my kudyści śpiašalisia, byccam intuityŭna imknulisia akreślić svaju žyćciovuju prastoru, svaju terytoryju. Ciapier, z vyšyni času, ja, zdajecca, razumieju, u čym tut sprava.
Tolki dapaŭšy da biełaruščyny, my imknulisia zbudavać svoj fort, svoj zamak, zaniać svoj vostraŭ, dzie ŭ mory navakolnaje varožaści i abyjakavaści naša zachapleńnie mahło b vyžyć i raźvivacca. Ale biełaruščyna zaŭždy była takim vostravam u mory ŭsieahulnaj nijakavaści, jak volnaja kraina i volnaja nacyja pasiarod ničym nie abaznačanaha nasielnictva.
Małalikaść nacyi adnosna nasielnictva pieradvyznačyła dla Biełarusi hety sindrom «astraŭnoj dziaržavy». Usie, chto tut havoryć pa‑biełarusku, dumaje i žyvie pa‑biełarusku i pačuvajecca adzinym arhanizmam — heta ŭsiaho tolki hrupa siarod asnoŭnaj masy. Heta ich ideał — niezaležnaja Biełaruś, heta im jana patrebnaja ŭśviadomlena i biezumoŭna. Heta ich miljon hałasavaŭ suprać bilinhvizmu i zamieny dziaržaŭnaj simvoliki na refierendumie 1995 hoda. Ale ich mienšaść. I siońnia jany — pakul tolki vostraŭ pasiarod aficyjna abvieščanaj niezaležnaj dziaržavy. Tyja lidery nasielnictva, što pryŭłaścili ich ideał, nie mahli razam ź im nie pryŭłaścić i hety sindrom astraŭnoj dziaržavy, što ŭ pierakasabočanym vyhladzie prajaviŭsia ŭ siońniašnich aryjentacyjach Biełarusi na dziaržavy‑izhoi i ŭ adčuvańni siabie vostravam u varožym mory pamiž Zachadam i Uschodam, Poŭnačču i Poŭdniem. Ale tryccać hadoŭ tamu ŭ nas było tolki ŭłasnaje adčuvańnie siabie pieršaadkryvalnikami hetaha ci to niažyłaha ci to pakinutaha vostrava, što raspraŭlała nam kryły.
Ale supolnaje pisańnie musiła ŭ niešta transfarmavacca. I tady pryjšło zachapleńnie radyjopjesami. My insceniravali svaje ramany ŭ hukavym farmacie — z roznymi hałasami, muzykaj i śpiecefiektami. Viadoma, što tam asablivaha možna było zapisać u mianie doma na babinavy mahnitafon. Ale treba było bačyć, kolki z nas pramianiłasia žyvoha žadańnia! Dumaju, što jakraz tady ŭ maim śvietłavałosym pryjacielu pasialiŭsia duch tvorčaści, jaki paśla nikoli nie daść Iharu pieratvarycca ŭ kandovaha savieckaha žurnaluhu, što pravilnymi štampami piša pravilnyja pieradavicy. Słovam, tady i pačaŭsia jahony fantastyčny palot, jaki ŭžo nie adpuścić Ikara da samaje śmierci.
Našy apaviadańni i radyjopjesy byli poŭnym chulihanstvam, ale tolki na pieršy pohlad. Pa sutnaści heta było vyprabavańnie miežaŭ etyčnaha i estetyčnaha, taho, što ty sam možaš sabie dazvolić i ličyš vartasnym, i taho, što nie. Heta i była «pastanoŭka hołasu», jakuju ŭ najbolšaj miery davała nam takaja voś «adviazanaja» tvorčaść — biez cenzury, biez redaktury, biez dośviedu. Heta i byŭ pačatak našaha dośviedu.
Niekali adzin opierny śpiavak raspaviadaŭ, što junakom dla taho, kab pastavić sabie hołas, jon išoŭ u hory i tam kryčaŭ, piščaŭ, rochkaŭ — vydavaŭ ź siabie ŭsie mahčymyja huki, u vyniku čaho paznaŭ sam siabie — svaje mahčymaści, svaje mocnyja i svaje słabyja baki. Niešta padobnaje adbyvałasia z nami, kali my čytali na mikrafon ułasnyja «paradkovyja» radyjopjesy — takija sabie škalarskija trylery — z pahoniami, krykami, zabojstvami dy bieźličču ŭsiaho padobnaha.
Ale adnaho samapaznańnia było mała. Chaciełasia novych viedaŭ i adčuvańniaŭ. Mnohija našy kalehi časta kažuć zamiest «ja skončyŭ BDU» — «ja skončyŭ nacyjanalnuju biblijateku» («leninku» — jak jaje tady nazyvali). Toje samaje mahli b skazać i my ź Iharam. Ale tut patrebnaje ŭdakładnieńnie. Zachapleńnie knihami čakała nas u kancy doŭhaha padarožža.
Vyprabavańnie kryłaŭ
My padarožničali biaskonca. Adrazu navat biez usialakaj mety. Bo taho, što my bačyli ŭ vandroŭkach, było tak šmat, i metaju stanaviłasia sama Biełaruś. Voś my aŭtastopam vypraŭlajemsia ŭ Brasłaŭ. A voś vyrašajem prosta pa dyjahanali prajści Šarkoŭščynski rajon. Balšyniu piešaha šlachu zajmaje nieprałaznaja pušča, i nam nasustrač vybiahaje ceły vyvadak małych janotaŭ… I, naturalna, paŭsiul ludzi — sapraŭdnyja viaskovyja ludzi, da jakich tak ciahnucca našy dušy i praź jakich my ŭ poŭnaj miery i paznajem svaju Biełaruś.
Vioska pryvablivała svajoj zavieršanaj karcinaj čałaviečaha śvietu. Skažaš «dziadźka» abo «ciotka» — i adrazu pierad vačyma vobraz čałavieka. U horadzie takoha nie było. Za haradskimi zvarotkami «mołodoj čiełoviek» ci «žienŝina» nichto kankretna nie pramaloŭvaŭsia. Voś čamu nas pryciahvała i zachaplała vioska. I, naturalna, pryroda. I, zrazumieła, staraja architektura. Dy, zrešty, usio, što traplała ŭ pole zroku, było cikavaje.
Voś paśla «bulby» z‑pad Klimavičaŭ my vypraŭlajemsia ŭ stalicu biez kapiejki hrošaj i nie mahistralnymi, a ŭsialakimi bakavymi darohami, dzie padjazdžajem, dzie prosta idziem, načujem u ścirtach, charčujemsia paprašajnictvam. I ni ŭ čym nie majem admovy. I ni ŭ čym niama niedachopu.
Z časam vandroŭki stanoviacca metavymi i asensavanymi. Voś my cełuju noč siadzim u haściach u Lavona Łuckieviča ŭ Vilni, razhladajučy staryja fotazdymki i kanśpiektujučy raspovied haspadara — fakty absalutna novaj dla nas biełaruskaj historyi XX st. A voś my malujem u sini koler lištvy na chacie Łarysy Hienijuš u Zelvie. Vakoł — sad i mora kvietak. Paśla haspadynia častuje nas jaješniaj, doŭha čytaje svaje vieršy i doryć knižki sa svajoj biblijateki… A voś u majsterni Kastusia Charaševiča ŭ Maładziečnie my razhladajem na karcinach vietraki. Viatrak — niezvyčajny simvał…
A pavarotnym uražańniem u vandroŭkach staŭ Mir. Ruina zamka i samo miastečka ŭrazili nastolki, što my kinulisia da knih. Tady i pačałasia «leninka». Bo ničoha asablivaha ŭ daviednikach, što pad rukoj, my nie znajšli. I navat padałosia nam, što pra hetkaje dziva ludzi prosta ničoha nie viedajuć (a tak jano i było), i naša čytackaja cikavaść pieratvaryłasia ŭ daślednickuju. U «lenincy» byli pierahornutyja sotni tamoŭ. My šukali i vypisvali sa starych biełaruskich, polskich, rasijskich knih źviestki pra Mir, ale možacie sabie ŭjaviać, kolki ŭsiaho my pračytvali i vypisvali adnačasova. Hetak paralelna vyvučałasia historyja Unii, my zrazumieli, jakoje miesca ŭ biełaruskaj kultury zajmaje Vilnia, składali radavody kniazioŭ — siaredniaviečnych kiraŭnikoŭ Biełarusi, daviedalisia pra biełarusizacyju 1920‑ch hadoŭ, jakuju ŭ tryccatyja spynili stalinskija represii…
A kolki «paralelna» było vypisana ŭ natatniki vieršaŭ, cytat, faktaŭ!.. Adnak centralnaj temaj zastavaŭsia Mir. Užo nie prosta historyja, a mnostva pytańniaŭ, adkazu na jakija niama i dahetul. Asabliva nas, dvaccacihadovych, uraziŭ fakt źmieny ŭładalnika Mira, kali haspadar zamka, naš raŭnaletak, ale ŭžo daśviedčany vajar i dužy čałaviek kniaź Jury Illinič piša zapaviet, jakim paśla svajoj śmierci pieradaje Mir siabru dziacinstva i taksama dvaccacihadovamu, ale chvoramu i słabomu Radziviłu Sirotku. Čamu? — nie možam zrazumieć my, — čamu Illinič u svaje dvaccać hadoŭ dumaje pra śmierć? My byccam hatovyja rynucca ŭ tuju epochu, kab papiaredzić niejkuju niajasnuju pahrozu i biadu. Ale nie paśpiavajem. I praz hod naš Illinič raptoŭna pamiraje…
Pahruziŭšysia ŭ tyja kolišnija časy, ja znoŭ dumaju pra efiemiernaść uspaminaŭ. Prosta nierealna, kab za niejki adzin tolki hod było zroblena i pieražyta stolki ŭsiaho‑usiakaha. Zhadvaju svoj tahačasny «hrafik» i dziŭlusia jaho pierapoŭnienaści. Ranicoju praca ślesaram na zavodzie «Haryzont», potym zaniatki na saksafonie ŭ zavodskim kłubie, potym lekcyi na žurfaku, potym viečarynka našaj hrupy na pryvatnaj kvatery. Hadzinie a čaćviortaj viartajusia dachaty, a siomaj maci budzić na zavod. Tak kožny dzień. I pry hetym ja, badaj, nikoli nie čytaŭ i nie adkryvaŭ dla siabie ŭ litaratury stolki novaha, kolki ŭ toj hod. Situacyja Ihara była jašče bolš nasyčanaj, bo jon musiŭ sam dbać pra svoj minski byt.
A jašče… Ihar pracavaŭ tady na palihrafkambinacie — razvoziŭ elektrakaram tyražy i pilna sačyŭ za ŭsim, što vychodziła novaha, a my atrymlivali ŭsie cikavyja nam knihi prosta sa stanka. Ale vynosiŭ Ihar z kambinata nie tolki knihi. Tady, jašče da taho, jak zabiaruć u vojska mianie, a paśla i jaho, my pačali kamplektavać svaju ŭłasnuju padpolnuju drukarniu. Praŭda, heta asobnaja vialikaja tema.
Supraciŭleńnie pavietra
Pa ščyraści, nie mahu adnaznačna skazać, što ja staviŭsia da Ihara jak da siabra. Ale ŭ tym, što jon staviŭsia da mianie tak, sumnievaŭ u mianie nikoli nie było i niama. Nie adzin raz Ihar realna padtrymlivaŭ i ratavaŭ mianie, zatulajučy ad niebiaśpiek. Jon byccam apiekavaŭsia mnoju.
Siabroŭstva — heta ŭvohule fienomien nie taho, chto dumaje, što jon kamuści siabra, a — taho, druhoha, kamu jon sapraŭdy siabra. Niezdarma ž čałaviek zaŭsiody zadumvajecca, kali jaho prosiać nazvać sapraŭdnych siabroŭ.
Pra toje, chto nam siabry, viedajuć našy siabry, my pra heta viedać nie možam.
Napeŭna, ja staviŭsia da Ihara jak da brata. Brat — heta čałaviek, taki samy, jak ja. I ŭ takoj stupieni, jak da siabie, ja mahu być nie tolki ŭvažlivym i abiarežnym, ale i zabyŭlivym ci niapilnym u dačynieńni da svajho brata. Siabroŭstva — źjava našmat bolš tonkaja.
U dziacinstvie šmat siabroŭ. Kožnaha, z kim hulaješ u piasočnicy, nazyvaješ siabram. Praŭda, maja babula maich pieršych vypadkovych družbanoŭ, ź jakimi sychodziŭsia na mazyrskim rynku, pahroźliva nazyvała «družkami». Tak paniatak «siabra» pačynaŭ dzialicca i kryštalizavacca.
U darosłaści siabroŭ nie byvaje šmat. Pryčym u hety paniatak nie abaviazkova ŭvachodziać mindalnyja dačynieńni albo taja knižnaja «ŭzajemavyručka». Z hadami ŭ mianie skłaŭsia svoj vobraz siabra. Siabra — toj, chto tabie nikoli nie adkaža admovaj. Voś i ŭsio. Možna nie vykazvać adzin adnamu simpatyjaŭ, možna nie bačycca hadami. Ale kali źjaviłasia hetaja nastrojenaść na adnu chvalu i pakul jana nie prapadaje, isnuje siabroŭstva — samy ciažki, darečy, typ dačynieńniaŭ, jaho nie padrobiš.
Siabra — bolš, čym znajomy, bolš, čym brat, i bolš, čym ty sam. Mnie davodziłasia sustrakać dumku, što najlepšaje siabroŭstva — pa pierapiscy. Tady, maŭlaŭ, čystaja suviaź, jakaja isnuje pamiž ludźmi (navat źniešnie nieznajomymi), moža zachoŭvać tuju formułu adnosinaŭ. Ja razumieju, adkul takaja «sterylnaść». Kali ludzi ŭvieś čas pobač, dyk uvieś čas uźnikaje spakusa vyprabavać siabroŭstva — zrabi mnie to, zrabi mnie heta. I takim čynam unutranaja poviaź zahavorvajecca, razychodzicca na drobiazi i ŭrešcie prapadaje.
Našy dva hady vojska — heta i była pierapiska. Pryznajusia, siońnia na pieračytvańnie Iharavych listoŭ mnie daviałosia patracić nie dzień i navat nie tydzień. A kolki pierasyłałasia banderolaŭ z hazietami, časopisami i knihami. A jašče — praciah našych paradkovych, dakładniej, ciapier užo pastaronkavych ramanaŭ. Staronka tudy, dźvie nazad, try tudy, čatyry nazad… Listy chutka pieratvarajucca ŭ banderoli, jakija ŭrešcie hublajucca niedzie ŭ paštovaj prorvie ŭsiesajuznaha viedamstva. My pačynajem spačatku…
Pierapiska skončyłasia razam z armijaj. Ale Ihar zachavaŭ svajo staŭleńnie da mianie da kanca žyćcia.
Jak tolki ŭ minskim studenckim asiarodku ŭtvaryłasia «Majstroŭnia», našych tavaryšaŭ pačali «ciahać» na «hutarki» supracoŭniki KDB. Prapanoŭvali «supracoŭničać», abiacali dapamahčy z vučobaj, z pracaj, z žyllom, ci, naadvarot, u vypadku admovy — uskładnić situacyju z vučobaj, pracaj, žyllom. Paśla takoj sustrečy Ihar adrazu raspavioŭ, što jaho «ciahali» i prapanoŭvali, i pahražali. Što rabić? Zajmieć svajho «kazačka» ŭ orhanach dla nas, naščadkaŭ partyzan‑padpolščykaŭ, vyhladała spravaj samo saboj zrazumiełaj. Jakraz Ihar sumniavaŭsia najbolej. Ale naša ŭpartaść i biaskrajniaja viera Ihara va ŭłasnyja siły pieramahli.
Hutarki‑špacyry z asabistam doŭžylisia inšy raz až čatyry hadziny i strašenna vymotvali. Tym bolš što nijakaha asablivaha plonu dla nas ad ich nie było. Ihar kazaŭ pra heta kožny raz, kali viartaŭsia z takoj «prahulanki». Pakul urešcie sam nie pryniaŭ rašeńnie spynić hetyja sustrečy.
Nabližeńnie da sonca
Nie raz my ź Iharam abmiarkoŭvali hetuju temu jašče ŭ časy jahonaha deputactva. I abodva pahadžalisia, što najlepšaj kandydatury nastupnaha prezidenta Biełarusi nie znajści. I nie tolki tamu, što Hiermiančuk staŭ pryznanym redaktaram samaj masavaj niedziaržaŭnaj haziety «Svaboda», zdoleŭ naładzić hazietnaje pradpryjemstva, byŭ abaznany va ŭsich śfierach žyćcia krainy i mieŭ svoj pohlad na toje, kudy treba ruchacca, jak raźbiracca z prablemami. Jon dobra viedaŭ i ciapierašniaha prezidenta i moh dastatkova abjektyŭna paraŭnoŭvać jahony dośvied, styl, ideałohiju sa svaimi ŭłasnymi i bačyŭ poŭnuju pieravahu svajho jasnaha bačańnia šlachu krainy nad tym pakručastym i nikomu nie zrazumiełym namacvańniem darohi, jakim my ŭsie zajmajemsia hetyja trynaccać hadoŭ. Pry hetym my nikoli nie viedajem, što z nami budzie praz hod i ŭ jaki bok užo zaŭtra paviadzie nas usich naš kiraŭnik.
Mabyć u hetym była hałoŭnaja pieravaha Ihara. Čałaviek, jaki lubić i viedaje svaju krainu i svoj narod, jaki maje volu i zrazumiełaje bačańnie taho, što ŭ krainie pavinna adbyvacca, nikoli nie stanie ciamnić i ašarašvać ludziej svaimi rašeńniami. Navošta, kali ty ŭpeŭnieny ŭ sabie i viedaješ, što treba rabić?
Ihar razumieŭ, što jon zdoleje pieraciahnuć simpatyi naroda na svoj bok, pryčym nie złoŭžyvajučy papulisckaj rytorykaj, nie padmanvajučy ludziej i nie robiačy z prezidenctva fietyšu asabistaje ŭłady. Takich ambicyjaŭ u Hiermienčuka nie było.
Z usich čałaviečych jakaściaŭ u im była tolki adna, jakuju časam nazyvajuć jak admoŭnuju — heta zaciataść u pracy. Ale biez hetaha ci mahčyma było b na pustym faktyčna miescy stvarać niešta?
Ihar nie byŭ zaciatym u palitycy — voś što hałoŭnaje. Jak tvorca, jon prahnuŭ harmonii, a nie paradku. Zharmanizavać intaresy roznych hramadskich sił — našmat bolš składanaja zadača, čym usich pastavić na liniejku hatoŭnaści. Voś ža, Hiermienčuk viedaŭ, što jahonamu patencyjału adpaviadaje bolš składanaja zadača.
Paśla śmierci Ihara Biełaruś nie stała bližej da jahonaha ideału. Nie stała jana i jakojści inšaj. Jana niby zastyła ŭ svaim šlachu.
Vostraŭ Ikaryja siońnia — cichi prytułak kurortnikaŭ. Choć i tut niekali kipieli straści. U 1912 hodzie ikaryjcy abviaścili niezaležnaść ad Turcyi. Novuju krainu tak i nazvali — Ikaryja. Navat marku svaju vypuścili (amal jak BNR). Ale nieŭzabavie vostraŭ zaniali hreki, i ŭsio skončyłasia. Voś takaja sumnaja historyja. Choć da našaha mifičnaha vostrava jana maje takoje ž dačynieńnie, jak sučasnyja hreki da mifičnaha Ikara. I jak sučasnaja RB da toj, jakaja mroiłasia Iharu Hiermienčuku.
Isnuje viersija, pavodle jakoj sam Avidzij, u jakoha my i pračytali pra Ikara, znajšoŭ svoj ułasny apošni prystanak niedzie na Paleśsi, tam, adkul rodam Ihar. Zhadvajecca vierš Uładzisłava Syrakomli «Avidzij na Paleśsi». Kažuć, tam dahetul jość uzhorki, jakija ludzi nazyvajuć harami Avidzija…
Hibiel Ikara
Mnie, jak redaktaru, chaciełasia rabić niešta takoje, što pieraviernie hety śviet i narešcie zrobić biełarusaŭ nacyjaj, i ŭsio zajhraje, zapiaje i budzie ščaście. Rabić bieź nijakich biźniesaŭ, rekłamy dy inšych racyjanalnych pralikaŭ. Ale narmalnyja haziety ŭ narmalnym śviecie tak nie robiacca. I heta razumieŭ Ihar. Jaki prosta stajaŭ na ziamli, jak by vysoka ni latała jahonaja duša.
Kali čałaviek dasiahnuŭ zavieršanaje celnaści ŭ svajoj prafiesii i ŭ žyćci, pra jaho ŭžo nie kažaš — całkam vykładaŭsia ci tam — pracaholik. Možna vykładacca razbersana i ničoha pry hetym nie dasiahać. Ale kali ty prafiesijanał i celnaja natura, dyk samo saboj zrazumieła, što ty — vykłaŭsia całkam. Tak było ź Iharam.
Stvoranuju ŭ 1990 hodzie hazietu «Svaboda» ja razhladaŭ jak placoŭku dla adradžeńnia «Našaj Nivy» — biełaruskaj haziety na ŭsie časy, pra jakuju ja maryŭ, ale nie pačuvaŭsia hatovym adrazu ŭziacca za takuju adkaznuju spravu. Treba było stvaryć kalektyŭ, paklikać aŭtaraŭ, skłaści kancepcyju i ŭvohule adčuć heta ŭsio ŭ pracy. Na toje i pryznačałasia hazieta «Svaboda». Praz hod mnie ŭžo zdavałasia, što ŭsio hatova dla adradžeńnia «Našaj Nivy». Ale i «Svaboda» tym časam pačała afarmlacca ŭ samastojnaje vydańnie, chavać jakoje nie było nijakaha sensu. Tady i pryjšła ŭ hałavu dumka pieradać hety zadzieł inšamu redaktaru — Iharu Hiermienčuku, jaki tady byŭ deputatam Viarchoŭnaha Savieta. Zaŭvažu, što pieradavałasia nie pradpryjemstva i nie ŭ poŭnaj miery hazieta, a tolki zadzieł, eskiz, brend, jaki ŭžo mieŭ svaich čytačoŭ.
Ihar uziaŭsia za spravu, i našy kanceptualnyja padychody pajšli paralelnymi šlachami. «Naša Niva» chiliłasia da vysokaje kultury, da intelektualnych tekstaŭ, da spaścižeńnia biełaruskaje sutnaści i pošuku novych paniatkaŭ dy idej, da madernizacyi biełaruščyny i ŭpisańnia jaje ŭ kantekst suśvietnaj kultury. «Svaboda» ŭ rukach Ihara imkliva pieratvarałasia ŭ samuju masavuju apazicyjnuju hazietu, jakuju čytała i viedała ŭsia kraina. Voś kali jahony prafiesijanalizm i zahartoŭvaŭsia i realizavaŭsia adnačasova. I heta byŭ sapraŭdny redaktarski palot, a sam Ihar stanaviŭsia ŭ vačach kaleh i publiki idealnym redaktaram na ŭsie časy.
Ujavim sabie hety palot Ikara. U im zrazumiełaja ejfaryja volnaje prastory i zachapleńnie vyšynioj, i pieraadoleńnie ziamnoha pryciahnieńnia. Słovam, dziva što takoje. Ale voś što niezrazumieła. Kožny, kamu davodziłasia skokać z parašutam ci, skažam, z vyški ŭ vadu ci choć by latać na samalocie, nikoli nie stračvaŭ dumki pra biaśpieku — pra strachoŭku, adpaviednuju hłybiniu vady ci nadziejnaść latalnaha aparata. Pry ŭsioj ejfaryi hetaje ŭśviedamleńnie zaŭsiody prysutničaje, choć by na samym krai śviadomaści. U vypadku ź Ikaram uražvaje toje, što ŭ jaho takoj dumki nie było. Jon prosta lacieŭ, nabirajučy vyšyniu i zusim nie dumajučy pra toje, što budzie dalej. Čamu?
Vierahodna, jon nie bačyŭ ničoha, nijakaj inšaj budučyni dla siabie, aproč hetaha samaha palotu. Albo bačyŭ sonca jak całkam realnuju metu. Heta ja nie da taho, što ŭ Ikara całkam adsutničała pačućcio aściarohi, a da taho, što našu zvyčajnuju aściarohu ŭ vypadku Ikara niešta musiła zamianić. Inakš kažučy, jahonaja biezahladnaść musiła b niečym tłumačycca. Ale čym?..
I heta znoŭ byŭ vielmi nasyčany i plonny dla nas ź Iharam čas.
My šmat supracoŭničali, railisia i spračalisia. Najbolš spračalisia z‑za movy.
Pamiataju, adnojčy zajšoŭ u Iharaŭ kabiniet, a tam užo byŭ niejki naviedvalnik. Revizor z amierykanskaha fondu, padobny da vialikaha zajca, pytaŭsia na łamanaj rasijskaj movie: «Pakažycie, dzie ŭ vas u haziecie ruski jazyk». Dziŭna mnie stała — byccam samaje hałoŭnaje, što cikavić amierykanca ŭ papularnaj demakratyčnaj haziecie — heta prysutnaść rasijskaj movy.
Dla mianie heta dahetul vialikaje pytańnie. Pytańnie da našych — pra bilinhvizm, i pytańnie da ich — jakija čamuści tak dbajuć pra toje, kab demakratyja ŭ Biełarusi, kryj boža, nie raźvivałasia ŭ svaim nacyjanalnym rečyščy — jak toje adbyłosia va ŭsich našych susiedziaŭ. Što heta i navošta? Dla mianie nieasprečnym zastajecca toje, što nijakaje demakratyi ŭ nieŭśviadomlenaj Biełarusi dasiahnuć niemahčyma. Pierš čym zachacieć svabody, ty pavinien adkazać sabie na pytańnie — a chto ja taki? Niezdarma va ŭsich viadomych nam prykładach, dzie adbyłasia demakratyčnaja transfarmacyja, jana išła pobač z nacyjanalnym adradžeńniem. A inakš što b nas abjadnoŭvała i padymała na pieramieny? Nasielnictva moža tolki buntavać, a na toje, kab źmianić sistemu, patrebny narod. I mienavita rodnaja mova pieratvaraje ludski tłum u narod.
Ihar padzialaŭ takija dumki, ale musiŭ padparadkoŭvacca i tamu asiarodździu, u jakim pracavaŭ, i zaakijanskim sponsaram, jakich toje samaje asiarodździe i nastrojvała adpaviednym čynam. Adnojčy ja prapanavaŭ Iharu: kali ŭžo ŭsio tak biezvychodna, davaj teksty pa‑rusku stavić asobnaj staronkaj. Nazaviem ich «rašn pejdž», i pisać hetyja staronki budu ja. Niejki čas hetaja schiema pracavała i stała, pa‑mojmu, cikavym precedentam. Bo paśla mierkavałasia ŭvieści «inhliš pejdž» i jašče inšyja, ale paśla niešta złamałasia. Jak kažuć u takich vypadkach, «siły byli niaroŭnyja» — maju na ŭvazie nacisk našych «čystych demakrataŭ» i «čystych biźniesoŭcaŭ». Dla mianie nie było dzivam, što taki padychod pryviadzie da zaniapadu haziety. Bo «Svaboda» nikoli nie była i nie mahła ŭ tych umovach stać biźnies‑prajektam. Jana była hazietaj‑pasłańniem. I pasłańnie jaje ŭ tym i zaklučałasia — idziem da demakratyi praz uśviedamleńnie siabie narodam. Bilinhvizm staviŭ na hetym pasłańni kryž. Bo jaho sutnaść na staronkach adnaho vydańnia — heta raskoł śviadomaści na dźvie častki, toje, što ŭ psichijatryi nazyvajecca šyzafrenijaj.
Ihar byŭ absalutna apantany idejaj «załatoj siaredziny», što, zrešty, i vyjaŭlaje ŭ im sapraŭdnaha redaktara‑prafiesijanała. Ale, vidać, nie ŭ našym asiarodździ. Navat paśla, u časopisie «Kurjer», jon stroha praličvaŭ pracent movy, što dazvolić jamu źbirać dastatkovuju rekłamu ŭsialakich modnych hadzińnikaŭ. Jak pakazaŭ čas, dla takoj dziejnaści patrebnaja była inšaja kraina, inšaja Biełaruś. U Iharavym vypadku asiarodździe stanaviłasia ŭsio bolš varožym, biźnies urešcie całkam pierastaŭ rekłamavacca navat u pamiarkoŭnaj presie.
U nas nikoli nie było razychodžańniaŭ što da rodnaje movy ŭ pryncypie. Ale Ihar, jak bolšy za mianie realist i praktyk, śviadoma i balesna (ja heta bačyŭ) sastupaŭ abstavinam u spadzievie ŭrešcie pierajhrać situacyju. Na žal, kab davieści hetuju hulniu da pieramohi, jamu nie chapiła žyćcia.
U kožnym svaim intervju Ihar paŭtaraŭ: hałoŭnaje — prafiesijanalizm. A ŭžo što takoje žurnaliscki prafiesijanalizm, jon za hady svajoj pracy i zrazumieŭ, i akreśliŭ dla siabie daskanała.
Heta byŭ jakraz toj vypadak, kali ŭsie siły byli kinutyja na adzin front, kali jajki byli składzienyja ŭ adzin košyk, kali bramnika zamianili šostym palavym hulcom. Nie stolki «poŭnaja samaaddača», ale poŭnaja kancentracyja asoby na adnym nakirunku. Što ŭ takich vypadkach byvaje — viedajuć usie. Pan abo prapaŭ.
Jon tak i žyŭ — maksimalna skancentravany na mecie, zaŭsiody adkryty napierad.
A zavalili jaho zzadu. Z krył.
…Kali Ikar nastolki zachapiŭsia palotam, što nie zvažaŭ užo ani na vyšyniu, ani na vokryki svajho baćki Dziadała, ani na toje, što kryły rassypajucca na jahonych rukach, tady jon zrazumieŭ raptam, što biada budzie suvymiernaja ščaściu jahonaha palotu. Bo ni pra jakija padstrachoŭki jon paprostu nie dumaŭ. Kažuć, rak paražaje čałavieka ŭ momant samaha vialikaha psichałahičnaha stresu. Kažuć, rak — heta ŭvohule nie chvaroba. Heta takoje členistanohaje, taki amšeły vadziany žuk, jaki poŭzaje pa marskim dnie zadam napierad i tolki čakaje momantu, kali jamu ŭ klušni zvalicca ź nieba miortvaje cieła Ikara. A jaki jašče moh być najbolšy stres dla Ihara, što absalutyzavaŭ svoj žurnaliscki palot i biezzapavietna vieryŭ u siłu svaich kryłaŭ, jak nie «adstaŭka z pasta redaktara za nieprafiesijanalizm»?
U hierojaŭ nie byvaje maleńkich pačućciaŭ. Tamu adstaŭka z prafiesii była ŭspryniata jak adstaŭka z žyćcia…
***
Upieršyniu frahmient «Mietamarfozaŭ» Avidzija, u jakim raspaviadajecca historyja Ikara, na biełaruskuju movu pierakładaŭ Maksim Bahdanovič. Było heta ŭ našaniŭskuju paru, na pačatku XX stahodździa. Zahadka hetaha pierakładu ŭ tym, što tam niama hibieli Ikara. Dajšoŭšy da taho miesca, dzie Dziadał i Ikar padnialisia ŭ pavietra i kožny, chto bačyŭ ich ź ziamli, prymaŭ za dzivosnych bahoŭ, paet spyniŭ pierakład. I kožny, chto siońnia čytaje stary mif pa‑biełarusku ŭ interpretacyi Maksima Bahdanoviča, zastajecca pierakanany, što palot Ikara praciahvajecca.
Chrysta Hrozieŭ: ad ramantyka-radyjoamatara da čałavieka, jaki vykryŭ samyja zmročnyja tajamnicy HRU i FSB. Jak jaho vierbavała śpiecsłužba Luksiemburha i jak jon vymušany chavacca ciapier

Kamientary