«Mama płakała try dni, a tata nie razmaŭlaŭ hod». Kazaška vyjšła zamuž za biełarusa — i sutyknułasia z chejtam
Ciapier baćki bolš-mienš pryniali vybar dački — jak i jaje rašeńnie žyć u Biełarusi. Ale ž ad suajčyńnikaŭ časta prylatajuć niepryjemnyja kamientary.

Saida Chamit z Kazachstana pabrałasia šlubam ź biełarusam i pierajechała žyć na radzimu muža. Tut jana zajmajecca nutrycyjałohijaj i viadzie błoh u tyktoku.
Akramia prafiesijnaha kantentu, maładaja žančyna vykładaje videa, u jakich raspaviadaje svaju historyju.
— U nas u Kazachstanie kali tabie 25 hadoŭ i ty nie vychodziš zamuž, značyć, niešta z taboj nie tak. Ja vyjšła zamuž u 30 hadoŭ, i mnie padavałasia, što va ŭsich maich znajomych tolki adna prablema ŭ žyćci — čamu ja nie vychodžu zamuž. Maje mama ź siastroj navat chadzili da šamanak, bo dumali, byccam niechta na mianie navioŭ psutu.
Sama ž Saida nie chvalavałasia praz adsutnaść muža i praciahvała atrymlivać asałodu ad žyćcia — tusiła ŭ kłubach, tančyła i viesialiłasia. Stamiŭšysia ad biaskoncych parad pabracca šlubam, dziaŭčyna vyrašyła pierajechać dalej ad kłapatlivych svajakoŭ — z Astany ŭ Ałmaty.
Tam zdymała kvateru razam ź biełaruskaj dziaŭčynaj, jakuju zvali Valancinaj. Niejak razam jany palacieli adpačyvać u Jehipiet. U toj samy čas budučy muž Saidy razam ź siabrami vyrašyŭ pravieści adpačynak la mora.
— I voś u noč na jaho dzień naradžeńnia — na 29 studzienia — my i paznajomilisia na dyskatecy ŭ načnym kłubie. Ja nie toje, što zamuž za jaho nie źbirałasia — ja była ŭpeŭniena, što nikoli jaho bolš nie ŭbaču. A jak ja jaho ŭbaču? Jon u Biełarusi, ja ŭ Kazachstanie. Dva-try dni šury-mury i ŭsio.

Para raźlaciełasia pa roznych krainach. Saida praciahvała być upeŭnienaj, što heta ŭsio niesurjozna i tamu navat asabliva nie raspaviadała blizkim pra biełaruskaha chłopca — ale pierapisvałasia ź im.
— Paŭhoda my ź im pierapisvalisia. Nijakich zvankoŭ, nijakich aŭdyjapaviedamleńniaŭ. Tolki tekstavyja paviedamleńni. To raz na tydzień, to raz na pałovu miesiaca. Ale z časam našy pierapiski pryviali da taho, što my ŭvieś čas pravodzili z telefonami. A ja nastolki była ŭpeŭniena, što nikoli jaho bolš nie pabaču, što raspaviadała jamu ŭsio jak jość — voś viedajecie, jak z čatam GPT.
I prykładna praz šeść miesiacaŭ chłopiec prapanavaŭ Saidzie prylacieć da jaho ŭ Biełaruś u hości na dva tydni — i nabyŭ kvitki na samalot. A ŭsiaho praź miesiac paśla vandroŭki adbyłosia viasielle.

Saida kaža, što pytańnie, jakoje jana čuje davoli časta ad kazachaŭ — heta jak adreahavali baćki na toje, što dačka sabrałasia zamuž za biełarusa.
Maci, pačuŭšy pra viasielle i adjezd u Biełaruś, płakała try dni, a tata ŭvohule ceły hod nie razmaŭlaŭ z Saidaj.
— Faktyčna tata sa mnoj pierastaŭ razmaŭlać nie tamu, što muž biełarus, a tamu, što jon nie musulmanin. Moj tata — relihijny čałaviek, jon čytaje piacirazovy namaz, vučycca ŭ miedrese ŭ Turcyi. Paśla taho, jak jon daviedaŭsia, što pa baćkoŭskaj linii majho muža ŭsie dziaduli, pradziaduli, prababuli — tatary, jon źmianiŭ mierkavańnie i my ciapier kamunikujem davoli dobra. Chacia tata maju siamju jašče nie bačyŭ.
Mama ž Saidy pryjazdžała na viasielle dački ŭ Biełaruś, paznajomiłasia ź siamjoj ziacia. Saida žartuje, što paśla maci tak supakoiłasia za dačku, što ciapier bolš chvalujecca za jaje biełaruskich svajakoŭ.
Darečy, usio viasielle kachany Saidy arhanizoŭvaŭ samastojna, čym jana vielmi zadavolena.
— Nie viedała navat, dzie naša viasielle budzie, jakim jano budzie, jakaja ježa budzie. Ja prosta chadziła i vybirała sabie sukienku. Pry hetym ja skazała, što nie chaču brać sukienku na prakat. Kab vy razumieli, viasielle ŭ nas było dva dni. Usio jak u amierykanskim kino. Za horadam, siadziba, šacior, furšet, šmat aficyjantaŭ, smačnaja ježa, kavier-bend. Darečy, hety ž hurt potym u nas hraŭ praz 6 hadoŭ — na hodzik našaha syna.
Žančyna pryznajecca: pierajazdžać u Biełaruś było strašna, bo jana chvalavałasia praz toje, jak jaje prymuć miascovyja. Usio ž i kultura inšaja, i zvyčai… Praź siem hadoŭ u novaj krainie Saida kaža, što ličyć Biełaruś adnym z samych biaśpiečnych miesc u śviecie, asabliva dla žančyn.
Spačatku Saida pracavała cyrulnicaj u sałonie — kožny dzień razmaŭlała ź vialikaj kolkaściu ludziej. I dla jaje było vielmi dziŭna, što nichto nie pytaŭsia, adkul jana i chto pa nacyjanalnaści.
— A ŭsio tamu, što biełarusy nie padzialajuć ludziej pa kolery skury, razrezie vačej, nacyjanalnaści, relihii. Jany prosta hladziać, dobry čałaviek ci drenny, vychavany ci nie. Usio.
Asabliva Saidzie padabajecca padychod u biełarusaŭ da pryjomu haściej.
— Ja raniej, kali my čakali haściej, hatavała stolki ježy, kab na stale nie było miesca łyžku pakłaści. A potym, kali stała chadzić u hości da svajakoŭ, siabroŭ, dyk zrazumieła, što ŭ Biełarusi nie zamaročvajucca z hetaj nahody. Dziaŭčaty-kazaški, akazvajecca, možna nie hatavać — možna zamović ježu i cudoŭna pasiadzieć ź siabrami doma, ujaŭlajecie?! I pry hetym ty adpačyła i viasiołaja sustrakaješ haściej. A jašče, kali ty zaprašaješ ludziej, jany mohuć navat skinucca na ježu.
U internacyjanalnaj siamji padrastajuć dva dziciaci. Davoli časta ŭ žančyny pytajucca pra toje, jakuju relihiju tata-pravasłaŭny i maci-musulmanka abrali dla dziaciej. Saida kaža, jany prytrymlivajucca i tych, i tych tradycyj — dzieci mohuć chadzić jak u miačeć, tak i ŭ carkvu.
Ale, niahledziačy na ramantyčnuju historyju, Saida sutykajecca z chejtam. Niehatyŭnyja kamientary joj pišuć u asnoŭnym mužčyny-kazachi, jakija krytykujuć jaje za vybar muža-biełarusa.
Namieśnica redaktara «Minsk-Navin» raskazała, jak źmianiłasia jaje žyćcio paśla šlubu z musulmaninam ź Siryi
Vieniesuełka, jakaja pracuje na BT, raspaviała, čamu jaje siamja dumaje, što jana ŭ Biełarusi vielmi bahataja. Pryčyny vas ździviać
Sa studentki ŭ Sieule ŭ mamu ŭ Minsku. Jak dziaŭčyna adna haduje dačku ad karejca
Kamientary